Wyszłyśmy do lasu, Rita szła pewna siebie i obracała się w kierunku nawet najmniejszego szmeru. Jaz za to podziwiałam prześwity słońca pomiędzy koronami drzew. Nagle usłyszałam dość głośnie odgłosy biegu. Zaraz po tym przed nami przebiegło stado letnich Deerling'ów z dwoma Sawsbuck'ami. Gdy przebiegło całe stado z pomiędzy krzaków wybiegł spóźniony Deerling stanął na środku drogi spojrzał się na mnie i pobiegł za stadem.
-Malutki - powiedziałam cicho.
Szłyśmy prosto drogą, gdy nagle przed nami pojawił się Doduo, który o dziwo nie był do nas pozytywnie nastawiony i ustawił się w pozycji bojowej. Nie musiał długo czekać na reakcje Rity która zaczęła bardziej płonąć i wydała z siebie charakterystyczne szczeknięcie.
Doduo zaczął trzeć pazurami o ziemię i rzucił w nas piachem.
-Rita Unik! - zareagowałam szybko - Użyj Kuli ognia!
Pokemon wykonał mój rozkaz i skutecznie trafił w przeciwnika. Ten odleciał na kilka metrów do tyłu, wstał i przestraszony uciekł w stronę lasu.
-Po co zaczynał? - zapytałam
---------------------------------------------------------
Po pół godziny dotarłyśmy do wnętrza wulkanu, było tam strasznie gorąco, jednak często tam przebywałam ze względu na Ritę, więc nie przeszkadzało mi to. Przeszłam dość szerokim korytarzem do głównego pomieszczenia. Było tam wielkie jezioro lawy do którego pomimo, że miałam dość silnego pokemona ognia wolałam się nie zbliżać. Poszłam więc dalej. W poszukiwaniu ognistych skał, na których najlepiej było ćwiczyć pokemony ognia oraz ziemi.
--------------------------------------------------------
Minęło piętnaście minut i już ujrzałam dużą skałę.
-Dobra Rita zaczynamy, najpierw użyj kuli ognia!
W tej chwili w pysku Flaroena zaczęło się świecić następnie kula ognia uderzyła w kamień.
-Teraz użyj Ataku Ognia!
Ogon samicy zaczął się świecić i po pół obrocie uderzył w kamień.
Jeszcze pięć minut wykonywałyśmy ataki i kamień się rozbił.
-Brawo Rita! - krzyknęłam zadowolona.
Jednak spod popiołu wyłoniło się żółte błyszczące jajko pokemona.
-O nie!- podbiegłam i sprawdziłam czy jajku coś się stało, było ono pęknięte, a z niego wysuwał się mały pokemon. Podsunęłam rękę pod jego pyszczek, żeby zobaczyć czy oddycha. Zza mnie wychyliła się Rita ze skulonymi uszkami, była wyraźnie zmartwiona.
-Oddycha! - krzyknęłam po czym wyjęłam pokemona z jajka. Był on mały, jednak wiedziałam, że da się takiego wychować miałam doświadczenie z hodowli mamy. Zdjęłam plecak, pościeliłam go ręcznikiem i położyłam tam małego pokemona. Potem wróciłam do domu.
Tak Rita zdobyła kolejny poziom, a ja kolejny obowiązek!
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz